Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/ladnebramy.szczecin.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/ladnebramy.szczecin.pl/paka.php on line 5
Hope wpatrywała się w męża z przerażeniem na twarzy.

Hope wpatrywała się w męża z przerażeniem na twarzy.

  • Sylwana

Hope wpatrywała się w męża z przerażeniem na twarzy.

19 January 2021 by Sylwana

- Sprzedaj je, Philipie - powiedziała cicho. - Sprzedaj natychmiast. - Masz mnie za idiotę? Myślisz, że jeszcze o tym nie pomyślałem? - Wobec tego, co przed chwilą usłyszałam, lepiej żebym nie odpowiadała na twoje pytanie. - Straciły na wartości, nie zwrócą nam pieniędzy, które w nie włożyłem. - Odwrócił się na powrót do okna. - Jest człowiek, który zgodził się spłacić nasz kredyt w zamian za połowę udziałów w hotelu. - Dobry Boże! - Hope chwyciła się oparcia krzesła. - Co ludzie o nas powiedzą. Staniemy się pośmiewiskiem całego miasta. - Nie zgodziłem się. - Nie zgodziłeś się? - Pokręciła głową, najwyraźniej nic nie rozumiejąc. - Jak w takim razie spłacimy pożyczkę? - Hotel jest dla mnie wszystkim, Hope. Nie możemy go stracić. - Obszedł biurko, stanął przed żoną, spojrzał jej prosto w oczy. - Pozostaje twoja biżuteria, kolekcja sztuki i rolls. Nasz dom. Letnia rezydencja. Rzeczy stanowiące naszą prywatną własność. Hope zaczęła drżeć. - O czym ty mówisz? - Musimy się pozbyć tego wszystkiego. - Boże - jęknęła. - Co ja powiem naszym znajomym? - Nie obchodzi mnie, co powiesz naszym znajomym! - Nie krzycz na mnie, Philipie. To nie moja wina, że mamy kłopoty. - Jasne, że nie - sarknął gniewnie. - Ty jesteś święta. - Zapewniałeś, że potrafisz mnie utrzymać, a teraz opowiadasz, że mamy sprzedać dom i moją biżuterię? Gdzie będziemy mieszkać? Pomyślałeś o Glorii? Co z jej przyszłością? Słowa Hope dotknęły go do żywego. Zaklął cicho, odwrócił się gwałtownie i podszedł do biurka. Przez chwilę stał w milczeniu, wreszcie podniósł głowę. - Potrafiłem dotąd utrzymać rodzinę, utrzymam i teraz. - Jak? Sprzedając dom? - Nie sprzedamy go od razu, obciążymy hipotekę. Nie wyrzucą nas na ulicę. - Do czasu kiedy i tej pożyczki nie będziesz w stanie spłacić. Jak długo to może trwać, Philipie? Dwa tygodnie? Dwa lata? Dziesięć lat? - Dość, Hope - wycedził przez zęby. - Jak mogłeś do tego dopuścić? - zapytała, podchodząc do niego i zaciskając kurczowo palce na jego ramionach. - Ty beznadziejny głupcze. Jak mogłeś być taki... lekkomyślny? Krótkowzroczny? Philip szarpnął się jak dźgnięty nożem, chwycił żonę za dłonie. Rysy mu stężały. - Zapomniałaś o przysiędze małżeńskiej, kochanie? Była w niej chyba mowa o miłości i wierności, szczęściu i nieszczęściu, zdrowiu i chorobie? Powinnaś iść natychmiast do spowiedzi, jeśli nie chcesz, żeby twoja nieśmiertelna dusza smażyła się w ogniu piekielnym. - Dalej, bluźnij - odparła. - Będę się za ciebie modlić. Skrzywił się i odwrócił wzrok. - Obłożymy dom hipoteką i sprzedamy letnią rezydencję. Musimy pozbyć się rollsa, w razie potrzeby ruszymy twoją biżuterię i wystawimy na aukcję kilka obrazów z naszej kolekcji. Nie mamy innego wyjścia. - A ten kupiec, który chciał spłacić nasz dług? Czy nie moglibyśmy... - Nie, Hope. - Nagle poczuł się bardzo stary. Znacznie starszy, niż był w rzeczywistości. Wypalony i sterany życiem. - Dobranoc. - Philipie - szepnęła - spójrz na mnie. Znał doskonale ten niski, gardłowy ton w jej głosie. Oznaczał, że żona czegoś od niego chce. Niechętnie podniósł wzrok. Zsunęła szlafrok z ramion, miękka tkanina opadła z cichym szelestem na podłogę. Hope stała przed nim w zwiewnej, przezroczystej koszuli nocnej. - Podejdź tutaj - poprosiła. Kiedy usłuchał, zarzuciła mu ramiona na szyję i przylgnęła do niego całym ciałem. - Jest przecież wyjście z sytuacji - mruknęła mu do ucha. - Dopuść do spółki tego człowieka, który chce spłacić dług. Chciał powiedzieć „nie”, ale wtedy Hope odwróciłaby się na pięcie i wyszła. Pogardzał sobą, nie był jednak w stanie znaleźć dość siły, by przerwać żenującą scenę. - Zostanie nam przecież polowa udziałów. - Dłoń żony zsuwała się coraz niżej, na podbrzusze. - Co mam zrobić, żeby cię przekonać? Zdawał sobie sprawę, że nim manipuluje, ale i tak jej pragnął. Chciał ją wziąć tutaj, zaraz, na blacie cyprysowego biurka. Jeśli jej ulegnie, będzie mógł kochać się z Hope tak, jak on będzie chciał. Nie tylko dzisiaj, także jutro, przez najbliższe dni, może nawet tygodnie. Tak długo, aż Hope uzna, że spłaciła już swój dług wobec niego, że nie jest już mu nic winna. Koniec będzie bolesny, ale wart całkowitego zapomnienia się w rozkoszy. Boże, nienawidził Hope równie mocno, jak jej pożądał. Jeszcze bardziej zaś nienawidził samego siebie. - Znajomym powiemy, że byłeś już zmęczony codzienną harówką - przekonywała, przyklękając przed Philipem i rozpinając mu spodnie. - Że nie masz syna, który mógłby przejąć twoje obowiązki, więc postanowiłeś przyjąć wspólnika. Poczuł ciepły oddech na skórze, jęknął, zatopił palce w ciemnych włosach żony. - Widzisz, jak dobrze? - szeptała. - Tak może być... cały czas. - Tak... Wygiął się do tyłu, drżał z pożądania. Czekał, aż Hope wreszcie go dotknie, obejmie, zacznie pieścić. - Powiedz to jeszcze raz, kochanie. Chcę to usłyszeć. Chcę, żeby było nam dobrze. - W jej głosie zabrzmiała nuta triumfu. Kiedy uniosła oczy, dojrzał w nich coś, co go przeraziło, coś mrocznego i niezgłębionego. Zatrwożony odskoczył gwałtownie. - Philip... kochanie. Co się stało? Odwrócił się do niej plecami, klnąc własną słabość. Robiło mu się niedobrze na myśl, że omal nie uległ. - Philipie? - pytała. - Co ja takiego zrobiłam?

Posted in: Bez kategorii Tagged: bożena dykiel z mężem, piosenkarki polskie, pies myśliwski beagle,

Najczęściej czytane:

Scott zaczął pracować w przychodni cztery dni temu i od

tej pory zmienił całkowicie tryb życia. Wstawał wcześnie, bo zaczynał dzień od obchodu w miejscowym szpitalu. Zazwyczaj wychodził z domu, nim Willow sprowadziła dzieci na śniadanie. ... [Read more...]

...

Po mszy niedzielnej udało się jej umówić z młodym Joshem Baldockiem, synem farmera, którego ojciec dzier-żawił ziemię od Candoverów. Wiedziała, że pracują teraz na wielkiej łące w odległej części Home Wood. Zbliżało się południe i mężczyźni powinni zrobić sobie zaraz przerwę na obiad. Kazała Joshowi czekać, aż się zjawi. Potem pójdą razem do lasu i tam, być może, pozwoli się mu pocałować. Arabella pobiegła żwawo do swojego pokoju, chwyciła płaszcz i kapelusz, po czym wykradła się z domu tylnymi schodami. Laney z pewnością doniesie o tym ciotce, ale wcale jej to nie obchodziło. Candover ma zostać sprzedane, wszyscy o tym wiedzą, chociaż starają się to przed nią ukryć. Zapewne nie doczeka tu nawet końca sezonu - umrze z nudów, zamknięta z ciotką w Bath. Więc póki może, będzie do woli korzystać z życia i nikt ani nic jej od tego nie powstrzyma. ... [Read more...]

Clemency milczała, Mark zaś dodał po chwili:

- Prawdę mówiąc, panno Stoneham, spędziłem bardzo nudne popołudnie. Moja siostrzyczka i Zander wymknęli się razem na spacer, za bardzo im widać wchodziłem w drogę, a nie mogłem wszak zmarnować tak cudownego dnia na pobożne rozmowy z panną Fabian, prawda? Clemency nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, a m꿬czyzna, widząc to, odprężył się i kontynuował: - Tak już lepiej. Daję słowo, panno Stoneham, że nie zamierzam pani skrzywdzić. - Wyciągnął dłoń i dziewczyna, z pewnym wahaniem, podała mu swoją. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 ladnebramy.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste