operacjami Firmy, więc ma dostęp do jego teczki. Opowiedz mu
wszystko, a potem zażądaj pomocy w zamian za dostarczone dowody. To ważne, żeby sam ci to obiecał. – Bo inaczej możemy pożałować? – To rzeczywistość, Luke, a nie jedna z twoich książek. Niestety, szlachetni szeryfowie nie zawsze wygrywają... Luke zaśmiał się ponuro. – A linia między dobrem a złem nie jest zbyt wyraźna. – Nie ja to wymyśliłem. – Wzruszył ramionami, a następnie rzucił na blat parę dolarów. – Ja płacę. Wyszli na zewnątrz. Wilgotna noc owinęła się wokół nich niczym wąż. – Nie widziałeś mnie dzisiaj – rzucił Kondor. – Ja pasuję. – Dobra. – I jeszcze jedna rada. Uważaj na ten notes. Jeśli Morris go dostanie, natychmiast złamie szyfr, a wtedy przestaniecie go interesować. A jeśli Powers go odzyska, zostaniecie z pustymi rękami. – I będziemy musieli umrzeć. – Tak. – Kondor jeszcze raz spojrzał mu prosto w oczy. Luke ponownie odniósł wrażenie, że chce mu coś jeszcze przekazać. – Bądź przygotowany na to, że Morris zażąda tego notesu. Nie dawaj mu go za żadne skarby. Ten notes to wasze życie. Jasne? Luke skinął głową, a wtedy Kondor cofnął się i po chwili znikł, jakby go tu nigdy nie było. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄ- TY SZÓSTY Kate i Julianna nie spały i czekały na niego na dole. Zerwały się na jego widok z twarzami tak pełnymi nadziei, że serce ścisnęło mu się z żalu. Jeżeli czekały na cud, niestety musiał je zawieść. – Mamy szansę – powiedział na wstępie. – Musimy zaryzykować, ale jakaś szansa jednak jest. Przeszli do kuchni. Kate zajęła się kawą, a Luke opowiedział im o swoim spotkaniu z Kondorem. Zauważył, że mina Kate powoli robi się posępna. – Rozszyfrować jeden z wpisów? – powtórzyła, kiedy skończył. – Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. – Już się nad tym zastanawiałem. To może się okazać łatwiejsze, niż nam się wydaje. – Luke podszedł do ekspresu i nalał sobie kawy. – Przecież daty nie są zakodowane. Musimy więc znaleźć coś, co pozwoli powiązać jakieś wydarzenie z Powersem. Na przykład przejrzeć gazety z następnego dnia, żeby sprawdzić, kto został wówczas zamordowany. – I przy odrobinie szczęścia możemy w końcu coś znaleźć – szepnęła Kate. Luke pokręcił głową. – Przy dużym szczęściu – poprawił ją. – Nic z tego nie będzie – powiedziała Julianna. – I do czego nas to doprowadzi? Chyba tylko do pewnej śmierci! – Do czego nas to doprowadzi?! – powtórzyła Kate, czerwieniejąc z gniewu. – Wiem, do czego ty nas doprowadziłaś, Julianno. A raczej kogo wprowadziłaś do naszego życia. Mordercę! Psychopatę! – Nie wiedziałam! – jęknęła dziewczyna. – Jak mogłam się domyślić, co zamierza? Sądziłam, że chce zabić tylko mnie! Nikogo więcej! – Spojrzała błagalnie na Kate. – Po co miałby zabijać ciebie czy Emmę? Nawet o tym nie pomyślałam. – Proszę, cała ty! Nie pomyślałaś!