- Nie przywykłem do tego, by mi mówiono, co
mam robić - odparł wymijająco. - Zwłaszcza takie chuchro, w dodatku osiem lat młodsze ode mnie. Victoria skrzyżowała ramiona na piersi. Jej twarz przybrała lodowaty wyraz. - Świetnie. Nie będę ci mówić, co masz robić, ale tego samego oczekuję od ciebie. - Nie jestem twoim ojcem i do tej pory nie wydawałem ci żadnych poleceń. A ty nie rób mi wymówek. Poszedłem na twój bezsensowny obiad charytatywny i jakiś tłuścioch wyjadł mi orzechy. Ku swojemu zaskoczeniu ujrzał w jej oczach łzy. - Obiad wcale nie był bezsensowny, a ten głupi tłuścioch to pastor z Cheapside. Jeśli orzechami brazylijskimi można zachęcić go do tego, żeby namówił parafian do zbudowania jeszcze jednej szkoły, chętnie dam mu ich tysiąc. - Punkt dla ciebie - mruknął pod nosem. - Słucham? - Przyznałem ci rację - powtórzył głośniej. - Ty robiłaś coś pożytecznego, a ja... cóż, byłem sobą. Czyli cynikiem, którym się stał w ciągu ostatnich kilku lat. Nieraz widział, jak pastorzy sprzedają lojalnych parafian za butelkę whisky; sam im ją dostarczał. - Nie sądzę, żebyś był sobą. Do diabła! - Na litość boską, Victorio, po prostu starałem się trochę rozerwać. Niestety bez powodzenia. Dźgnęła go palcem w kolano. - Więc jesteś prostakiem? - Najwyraźniej. Już raz cię skompromitowałem. W ogrodzie lady Franton. - A potem zaproponowałeś małżeństwo, ratując moją reputację. - I swoją własną. Chciała go dźgnąć drugi raz, ale złapał jej rękę. - Używaj raczej słownych argumentów, jeśli łaska. - Aha! Nie cofnęła dłoni. Miała tak gładką skórę, że niemal zapomniał, o czym rozmawiają. - Co „aha"? - To był mój argument. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie. - Chyba się pogubiłem. Jaki argument? - Dlaczego udajesz prostaka? Zamknął jej usta pocałunkiem, żeby uniknąć dalszych kłopotliwych pytań. Przeszył go dreszcz, gdy zarzuciła mu ręce na szyję i rozchyliła miękkie wargi. Postanowił dać znak Romanowi, żeby zrobił jeszcze jedno okrążenie po Hyde Parku. Albo dwa. Sięgnął po laskę. - Sinclairze. - Hm? - Odpowiedz na pytanie. Usiadł prosto. Victoria nadal obejmowała go za